Sen
Pokój jego cztery ściany milcza
Mrok wypełnia jego wnętrze
W środku my
Otuleni nutka tajemniczości
Szukamy siebie
Swych ust spragnionych pocałunków
Cichej namiętności
Westchnień zachwytu
Uciekamy w wir zapomnienia
Okrywamy siebie
Swoimi nagimi ciałami
Drżę
Deszcz Twych pocałunków
Nie ustaje
Tylko dalej spada na mnie
Jest przyjemnym chłodem
Zimnym lodem wśrod iskrzących ciał
W Twych oczach płomień jaśnieje
Jak ogień spala
Resztę zdrowych myśli
Bez slowa tłumaczenia
autor
Jutrzenka1989
Dodano: 2008-06-05 12:23:31
Ten wiersz przeczytano 381 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (1)
piękny wiersz.. bardzo lekko sie go czyta+