sen o miłości
Po ośmiu godzinach pracy,
Szatan jest zmęczony.
Gasi biurową lampkę,
Masuje poorane bruzdami czoło.
Składa papiery zarysowane
Tabelami grzechów i przewinień
Wzdycha ciężko.
Na szczęście lubi tę pracę.
Sprawia mu przyjemność.
Tylko czasami,
Tylko chwilami
Gdy wpisuje w rubrykę
Samobójczą duszę
Coś chwyta go za serce.
(Wtedy) chciałby się zakochać,
Uciec przed wiecznym mrokiem
W blade ramiona topielicy.
Przejść po falach śladami Chrystusa.
Diablisko je ostatnią kanapkę,
Niedojedzone drugie śniadanie,
Przyrządzone samodzielnie długimi
szponami.
Nikt na niego nie czeka w czarnej
komnacie.
Nawet kot.
Żałuje, że nie potrafi malować,
Wymalować na płótnie oblicza
Martwej pięknej mokrej.
Chłodnej.
Ocierając pot z czoła,
Na mgnienie oka
Błyska myślą w stronę ojca,
Który skarcił go i strącił w ogień.
Rozmyśla o genach i ludowych
porzekadłach
Takich jak
„Niedaleko pada jabłko od
korony”.
Czy Szatan ma kompleks Edypa?
Nie.
Szatan jest po prostu zakochany
W śnie o miłości.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.