sennie...
obudź mnie delikatnie - czułym
pocałunkiem,
lub nie budź wcale - niech trwam
nieświadoma,
zbudź tylko instynkt, niech rozum śpi
dalej,
uległą, odległą - weź mnie w ramiona..
dotknij mnie tak, jak gdyby twe dłonie
kształt memu ciału, jak glinie dawały,
co poddać się pragnie artysty zamiarom,
tak ty pozwól rękom, by wyczarowały
pragnienie, co zbudzi się pod twym
dotykiem,
żądając wciąż większej intensywności,
a każdy nerw się napnie, jak struna,
prawie do granic swej wytrzymałości..
bezwładne ciało przestanie być bierne,
bo nagle ożyje swym własnym życiem,
pierwotne tęsknoty we krwi zatętnią,
a usta otworzą się w niemym zachwycie..
............................
gdy w końcu się zbudzę - przeciągnę
leniwie
z uśmiechem na ustach - tak rozanielona,
lecz płytkim i szybkim oddechem się
zdziwię:
"Chyba biegłam we śnie... bom taka
zmęczona"...
;)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.