sentymentalnie i naiwnie...to...
żeby wreszcie przejrzeć na oczy....
Idąc w ciemnościach
Po mokrej trawie przez łąkę
Próbuję coś wypatrzeć-
Nie widzę.
To zrozumiałe.
Nikt nic nie widzi.
Boję się.
Jeśli upadnę
Czy mnie złapiesz?
Jesli będę zmęczona
Czy pomozesz mi iść dalej?
Daj mi jakiś znak,
Abym nie miała wątpliwości.
Bo nie wiem co myślę.
Zgubiłam się.
Wołam o pomoc.
Czy słyszysz?
Nie...
Siedzisz w domu,
Ja idę.
Ciepło Ci,
Ja marznę.
Ty jesteś spokojny
Ja zmartwiona bo szukam.
Ciebie
Z Twojego powodu
Wyrwałam się z łańcuchów,
Jakimi dla mnie były
Niesmiałość i brak pewności.
A Ty?
Chciałeś mnie dawniejszą?
Nieśmiałą?
Prawdziwą?
Ależ jestem taka!
To wszytsko to gra.
Dla Ciebie.
Nie chcesz poznać mnie na prawdę.
Uciekasz.
Dlaczego?
Gonię Ciebie.
Dobiegłam do twego ogrodu.
Brak mi sił.
I wiary, nadziei.
Ostatni raz patrzę na twoje okno
I widzę...
Też patrzysz.
Nic nie robisz.
Po prostu stoisz.
Nie mogę tego znieść.
Odwracam się
I próbuję znaleźć tamtą
Zgubioną drogę.
Teraz przez wieczność będę jej szukać.
czy wiesz, ze płaczę?
...trzeba przeczekać.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.