[ serca bez dna... ]
namacalnego kształtu
nigdy nie osiągnę
i nie powstrzymam łez
płynących beztrosko
które kiedyś
twarz mi tneły
słońce znów zachodziło
w mych oczach
a potem subtelnie
wypadało przez usta
jak nienaruszone
i nocą weszłam
na drogę bezszelestnie
i tańczyłam przy krawężnikach
wstydząc się oddychać
autor
złodziejka marzeń
Dodano: 2006-12-28 15:10:09
Ten wiersz przeczytano 415 razy
Oddanych głosów: 10
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.