sianokosy
dzień wstawał mokry od porannej rosy
srebrzystą nitką senne łąki obszył
trawy wysokie jeszcze lekko drżały
rosą płakały
jeszcze wilgocią zioła zapłakane
jaskier zakończył magię snów nad ranem
szczękają kosy świt przestaje marzyć
coś się wydarzy
polne romanse skończyć przyszła pora
kosiarze kosić będą do wieczora
wśród żab lamentów wśród protestów
świerszczy
padł pokos pierwszy
a gdy ucichną już odgłosy pracy
wszędzie rozejdą się cudne zapachy
siana piwonii a krzak dzikiej róży
szczęście wywróży
Komentarze (53)
Ładnie. W trzeciej strofie, drugi wers czytam sobie
bez chyba, a w ostatniej zamiast "a krzak" "to krzak".
Miłego dnia.
To było piękne lata. Dziękuję za przypomnienie .
Sianokosy w strofach safickich - cudnie :) Jedynie w
trzeciej strofie za dużo sylab w drugim wersie wyszło.
Gdyby wyrzucic " chyba",... chyba będzie dobrze :))
Pozdrawiam !
Ja jeszcze słyszę brzęk ostrzonych kos, wozy
drabiniaste wypełnone pachnącym suchym sianem, piękny
wiersz, poztawiam
Tak też dokładnie zapamiętałam to z dzieciństwa, a
zapchu siana też się nie zapomina. Pięknie zapachniało
znów przyrodą. Pozdrowienia zostawiam.
Bardzo dobry wiersz.
Wiersz trawą pachnący. Lubię ten zapach gdy sieką
trawniki na osiedlu.:):) +
cudnie Stello..już to widzę :) pozdrawiam:)
Lubię ten zapach sianokosów, ładnie w wierszu to
opisałaś, oby pogoda sprzyjała.
:)