Śledzik
Dwie setki i śledzika w pobliskim barze
wziąłem,
(gdzieś muszę czasem znikać, gdy żona daje
szkołę),
usiadłem w kącie sali, po brodzie ślinka
leci,
i wtedy właśnie żalić gość zaczął się z
naprzeciw:
zajadasz się pan śledziem, zakąska niezbyt
tania -
nim zdążył dopowiedzieć już nie lubiłem
drania,
lecz mimo sprzecznych myśli, bo śledzik
wręcz jest tani,
nie chciałem by drań ziścił zamiaru ciosu z
bani.
Choć na ramieniu dusza i serce ledwo
dyszy,
drobnymi strach zagłuszam (rzuciłem z pięć
złociszy);
ten rzekł w kąśliwym tonie, że rybkę
kiepsko cenię,
dopiero przecież po niej kosztowne jest
pragnienie.
Komentarze (78)
rozbawiłes mnie...Super...
Równie dobrze mógłby to być 7 sylabowiec, bo i tam
występują świetne rymy. Jesteś niedościgłym autorem
satyrycznych wierszy.
ładnie to tak uciekać od żony ;) a w wyniku tego
powstał zabawny wiersz pozdrawiam