słoneczne parawany
dla mojej mamy:))
w szarości rozsupłanej i bieli rozmytej
bladością podciągnięte w strzępieli
wzburzone
gładzone miękkim srebrem mocno
nastroszone
ubrane w błękitności w jasności spowite
trącane szumem wiatru muskane promieniem
roniące łzy deszczowe grad pereł rodzące
filary mostów tęczy na sobie niosące
gdy front z nad zimnej strony oplecie je
cieniem
słoneczne parawany mgliście rozciągnięte
płożycie się jak perzu pnącza po
ogrodzie
pluskacie w własnym wnętrzu w
przejrzystości wodzie
i gnacie a przed wami żadne drzwi
zamknięte
bo wam swoboda dana w bezgranic hal
nieba
gdyż owcom chmurnym także wypasu potrzeba
Komentarze (34)
...metaforami trzeba jak z solą do
śledzia...przesolony nie popłynie:))
...dzięki Grzesiu za odwiedziny
Ja ich jeszcze u mnie, nie spotkałem
na cztery wiatry rozpędzę chorałem.
https://www.youtube.com/watch?v=GSEjOucEOmo
Pozdrawiam Niezgodna coraz bardziej lubię Twoją
metaforykę.
...dziękuję i wzajemnie Ewo:))
śliczny wiersz:) Miłego popołudnia życzę