smakowałaś latem i solą
miałaś szesnaście lat
gdy ściągałem ci z bioder
wdzięk późnego dzieciństwa
sobą pachniałaś najpełniej
jak las zapachem mchów
rozpiętych na prostocie świerków
wciągałem do płuc najdrobniejsze
westchnienie
a niebo kołysało nas jak szyszki
nim opadliśmy na trawę
Komentarze (7)
fajny...lekko (druga zwrotka ) do dopracowania ale
fajny:)
niedorzeczność, niedojrzałość emocjonalna by nazwać to
miłością, jeszcze dziecko a już sponiewierane przez
pazerność zaspokojenia ... choć wiersz dobrze
napisany, trąca zniesmaczeniem ...
Bomi nie przesadza. Napisać o miłości inaczej - to
sztuka. Pozdrawiam.
msz, najlepszy WIERSZ dzisiaj na beju - chciałam
wyróżnić jakieś szczególne frazy, ale nie da się,
całość świetna, niebanalna, a przecież miłość to
najczęstszy temat w poezji (szok, trzeba uczyć się
debiutanta:) powodzenia
ciepły, lekki podmuch się czuje. pozdrawiam.
szesnaście lat to piękne lata ....ale czy nie za
szybko poznawać zapachy ciał....lekkie jak podmuch
wiatru są twoje słowa ...pozdrawiam.
Miłe, słodkie, takie to jest!