ŚMIERĆ
Dziś przyszła do mnie
Bladą miała twarz
Oczy puste- utkwione w otchłani czarnej
Kaptur naciągnięty głęboko na twarz
Kosa wskazywała wprost na mnie
Usta szeptały-"już czas, już czas"
Zamknełam oczy i szłam za nią, pchana
niewidzialną ręką
Ciało me zostało
Odeszła tylko dusza-
wabiona i nęcona obietnicami.
Płynełam za nią , tak mi było dobrze, błogo
i...
I wtedy otworzyłam oczy
Byłam na łące kwitnącej pachnącym
wrzosem
to tylko sen
Ulga?-pozostał niepokój- wciąż żyję.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.