Smierc
Gdy do snu ukołysze Cie wiatr,
Tak dziwnie cicho zachowuje sie swiat.
Otwierasz oczy i widzisz...ciemnosc.
Co to? Trumne zamknieto.
Dlaczego?-myslisz-Dlaczego ja?
I nagle przed oczami plynie Ci tyle lat.
Widzisz swa matke u kolyski,
Widzisz zylety blyski.
Widzisz bole,lzy i cierpienia...
Te wszystkie niespełnione marzenia.
Myslisz-Jak zginelam?-
-Jak odeszlam?-
-Czy to zyleta?-
Patrzysz i widzisz -Zyla nie
przecieta...-
-Wiec co?-
lub
-Kto?-
Płynie woda cicha -Rzeka?-
Ktos do siebie sie usmiecha.
-Zgwalcona?!-
Tak.
-I porzucona!-
-A wiec kto zabil mnie?-
-I kto tak zle usmiechal sie?!-
-A moze moje wyzuty sumienia zabily
mnie?-
-Nie,nie,nie!
Znow wiroje swiat.
-To on!-
Myslisz-Ten czarci pomiot!-
-Ten,ktorego tak uwielbialam!-
-Caly czas sie wraz z nim smialam...-
Jak mogl?
Przeciez zucalas sie mu do nog.
Myslisz-Zemszcze sie!-
Lecz juz zapozno...Smierc zabrala serce
Twe...
Tylko smierc jest pewna......
Komentarze (2)
Bardzo przyjemny w czytaniu chodź troszkę mroczny ale
taki właśnie ma być jego klimat.Popraw polskie znaki i
bedzie oki:)
dobry wiersz...całość lekka ale słowa oddają...trochę
mroczny stan?