Śmierć
Miałam piękny sen tak mi się przynajmniej
wydawało.
Na początku było pięknie wręcz bajecznie,
aż do momentu, tej nic nie zapowiadającej
się tragedii.
Był piękny letni dzień.
Fale morskie roztrzaskiwały się o
falochrony.
Mewy zataczały koła.
Wszędzie unosiła się woń morska.
Lekki wietrzyk muskał twarze zakochanych
par.
Ja i Ty kroczyliśmy piaszczystą plażą
Zakochani.
Nic i nikt wokół nas nie istniało. Tylko my
Ty i Ja w swoim malutkim świecie.
Słońce było już wysoko na niebie.
Gdy...
Właśnie wtedy zachciało ci się pływać.
Wiedząc o tym, że woda jest lodowata
wskoczyłeś do niej.
To była ostatnia chwila w której cię
widziałam.
W jednej chwili mój cały świat się
zawalił.
Nic więcej nie pamiętam oprócz krzyku,
płaczu i wołania o pomoc.
Strach był tak wielki, że nie pozwalał się
ruszyć.
Łzy same napływały do oczu czas zatrzymał
się w miejscu.
Byłam tylko ja i rozpacz, która była
silniejsza odemnie.
Chciałam krzyczeć ale wiedziałam, że tak
mnie nikt nie usłyszy.
Mój krzyk był niemy.
Czarne myśli krążyły po głowie.
Widziałam cię byłeś siny, nie odpowiadałeś
na moje pytania.
Zaczęłam biec próbowałam uciec od
przeznaczenia.
Lecz ono mnie doganiało, było coraz bliżej.
Upadłam. Rozpłakałam się, prosiłam abyś
wrócił.
Niestety to tylko wyobraźnia.
Od tego czasu stałam się pusta i
niedostępna.
Pierwsza miłość nie zawsze bywa szczęśliwa
niekiedy kończy się tragicznie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.