Smutek
Amelii
Stoję przed lustrem wpatrzony w ciebie
Smutek zagościł na twej twarzy łza w
pustych oczach zbiera swe siły by się
uwolnić i spłynąć po policzku jak kropla
deszczu po rzece wyschniętej
Oczy twoje pustką bezkresną oknem
otwartym
Duszę odsłaniasz
Skończyłaś kryć się
Zapraszasz wszystkich by w balu głuchym
przy dźwięku ciszy się bawili zaczarowani
chwilą jak marionetki na małej scenie
walczące o życie bojąc się ognia
Łza
Ryje na policzku bliznę głęboką
Miast łzy kropla krwi po rumianym niczym
słońce o zachodzie w ogrodzie edenu
policzku przemyka
Wrzask niesłyszalny zza lustra ogłusza mnie
Czuję ból rozrywający mi głowę
Krzyk dziecięcia niewinnego losem
skrzywdzonego
Ból coraz silniejszy płynie z krwią żyłami
wzdłuż ciała
Roznosi krzyk
Krzyk bolesny
Nie zatrzymywalny
Popadam w obłęd wiedziony konwulsjami
macham rękoma odganiam ból
Dość
Dość już smutku cierpienia
Dość
Nagą ręką uderzam w lustro
Umierasz ty
Zostaje tylko ja sam
Przeszłość jak układanka jak rozbite lustro
teraz leży na podłodze
W czarno białym świecie czerwona kropla
krwi wypełniona krzykiem spada na ziemię na
twe oko załzawione
Przeszłość leży teraz na podłodze
Płaczę z tobą zbierając części układanki
Każdy ruch powoduje ból kolejna rana równa
prosta jak czas który ją wyciął znajduje
swój dom na mej ręce
Twa twarz już cała ułożona nie płacze nie
łka
Czuję spokój czuję ulgę
Ból rąk pociętych szkłem znika
Powraca radość
Śmiech wypełnia pokój
To mój śmiech
Krople łez spadają nadal jak deszcz letni
ciepły słodki dziecięcy
To ty w twych oczach pustka lecz iskra
nadziei błyszczy światłem jaśniejszym niż
cały firmament nocą
Wiedz że przyjaciół masz zawsze przyjaciół
...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.