Smutek ogniem odpędzam
Nauczę Ciebie przywoływać uśmiech
Ogień iskrami śpiewa
słyszę to śpiewanie
jest smutne
jak twoje na życie się gniewanie
Podaję Tobie moją silną dłoń
dlaczego jej nie widzisz
próbujesz dosięgnąć
nic to, nie masz dzisiaj siły
Wyjdź sama bo znasz drogę
z czeluści gdzie smutki słowa wykrzykują
czekam na Ciebie z różą
której kolce nie kują
Pragniesz przed oczyma, by zabłysła
tęcza
by zginęła ciemność i deszcz przestał
padać
-wstań, podaję dłoń
proszę więcej na kolana nie upadać
Zaprowadzę , jeżeli podasz mi swoją rękę
na wzgórze pełne kwiatów miłości
panorama przed Tobą otwarta
wybierzmy cel
bo gra o miłość jest tego warta
Nauczę Ciebie przywoływać uśmiech
nie tylko na twarzy,
ale i radości w oczach
byś mogła w pięknie marzyć
Nauczę Ciebie pisać słowa
gdzie nie będzie sylab mrocznych,
nauczę Ciebie widzieć piękno
przywołam je na twoje smutne oczy
Twoje słowa
to twoja poranna modlitwa
modlisz się w przestrzeń
gdzie ciemność, oświetlona promykiem
księżyca
W modlitwie zamykasz swoje powieki
szukając pod nimi radości, uciechy
Gdy sen się dziś rankiem z tobą pożegna
na niebie zobaczysz to o co prosisz-
to będzie barwna tęcza
Biegnij do niej złap oburącz
nie puszczaj jej by Tobie uciekła
Może zmieni się Twój los
życzę pełni szczęścia
Autor:slonzok-knipser
http://www.slonzok.mojezdjecia.net/blog/
Komentarze (3)
Ładny opis tolerancji. Cieplutko pozdrawiam
Wiersz ciekawie napisany, pozdrawiam.
Na początku miłości trzeba chodzić bardzo ostrożnie,
dopiero później można się puścić pędem przez pola
prosto w objęcia ukochanego, kiedy ma się pewność, że
nas nie wyśmieje, jeśli się potkniemy.