Snem kołysany
Opadła mi głowa na poduchę,
Zmęczona całodzienną pracą.
Jeszcze przemknęła myśl za uchem,
Czemuż się męczę tak i za co.
Zapadam w błogiej drzemki sen,
marzeniom szans nie dając żadnych.
Wreszcie zakończył się ten dzień,
tak uciążliwy i szkaradny.
Już morfeusza słyszę trele,
anielski chór przygrywa zgodnie.
Do szczęścia trzeba mi nie wiele,
by życie spędzać swe pogodnie.
Snem kołysany jak to dziecię,
śpię w szczęśliwości już krainie,
Ludzie kochani, czy wy wiecie,
jak tutaj czas powoli płynie.
Nie chcę się budzić, bo i po co,
do smutków wracać, mogą boleć.
Wolę ten spokój co wszedł z nocą,
dając najlepsze z mych wyzwoleń.
Komentarze (7)
Piękny sen miałeś, skoro wracać do nas nie chciałeś.
Pozdrawiam
Dobrze, jesli mozna zasnac, gorzej jest gdy ktos ma z
tym problemy. Wiersz smutny, zwlaszcza jego koniec,
ale dobrze sie go czyta.
wiesz o tym ,że sen jest bratem śmierci?.wiersz jest
dobry ale smutny.pozdrawiam
"Zapadam w błogiej...."chyba będzie lepiej, wiersz jak
zwykle ładnie zrymowany i poprawnie poprowadzony.
Podczas snu można zapomnieć o troskach padołu, lub
budzić się w nocy z przerażeniem... Pieknie opisane,
pozdrawiam.
Sen we wierszu ciekawie ujęty,ale nie będę życzył jak
najwięcej bo z łóżeczka nie wyleziesz,wstawaj i się
nie leń...powodzenia
Prawdę piszesz, we śnie czlowiek oderwany od prozy
codziennego życia, doznaje ulgi czasem szczescia.
jak więc mieć pretensje do tego, że nie chce się
wstawać?
łady wiersz. pozrawiam.