spacer w nieskończoność
odchodzę
przenikam ulice miast
długości szos
pierwotną dzikość uprawnych pól
bezgłośnie przeźroczyście
kwaśne pijane deszcze mi niestraszne
wytopiły mnie do zerowej masy
ofiarowujac moc przenikania kosmosu
z prędkością swiatła
odchodzę
ale nie znikam
będe przenikał
ciała dysygnowanych starszych pań
wzorowych matek
i nastolatek z obszarów wiejskich
gasił sumienia
żądze rozpalał
nastolatkom podsuwał podkalanówki
i krótkie kuse kraciaste spodnice
matkom pończochy
a przekwitłym babuniom
renomowane kliniki chirurgii plastycznej
i myśl moja
tak jak masa moja zerowa
owładnie swiatem
deprawujac wielkowiekowy dorobek
kultury skrytodymania
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.