społeczna znieczulica
twoje obojętne spojrzenia
rzucane na mnie od niechcenia
na mój widok
skręca cię z obrzydzenia
moja slabość cię wzmacnia
czujesz, że stajesz na wyższym szczeblu
patrzysz z góry
z dołu nie mogę dostrzec ciebie
widzę ciemne chmury
gdy mieszasz mnie z błotem
wkładasz w to tyle wysiłku, zalewasz się
potem
płoniesz w ogniach nienawiści
kiedyś ugasi cię zimny prysznic
będziesz gnił jak ja gniję w twym błocie
by potem usychać w cudzego ognia
spiekocie
im wyżej wchodzisz, tym dlużej spadasz
kamienne serce ściąga cię na dół
po twoim upadku do niczego się nie nadasz
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.