SPOWIEDŹ II
Byłem w toksycznym związku,
Nie płakałem,
Płakać się bałem.
Chodziłem z kobietą piękną,
Piękną i bardzo majętną,
Perwersyjnie inteligentną.
I wtedy kochałem,
Choć wyznać się bałem,.
Już nawet byłem o krok ...
Szok, ale z tchórzostwa skoczyłem w bok.
Pod respiratorem płakałem,
Że tak zmanipulować się dałem
Mała, moja kochana, mała
(Kwintesencja egoizmu),
Wtedy płakała.
A potem przyszło załamanie nerwowe,
Rozpoznanie lekarzy - zerowe,
"prowadzisz życie niezdrowe.
pan się z sobą cacka,
to jest leków pańskich tacka."
I pustka, jak przestrzeń kosmiczna,
A ona taka idylliczna, aromatyczna,
Apodyktyczna i seksualnie śliczna.
Destrukcja do imentu
I beznadziejność odmętów.
Moja matka powiedziała:
"brak sakramentu."
Komentarze (1)
Miłość jak wszystkim wiadomo
to uczucie głupie
zaczyna się w sercu
a kończy na dupie!