Sprawiedliwość ciszy...
Ci pokorni, milczący i poniżani...
Krzyczał
Milczała
Stała bezradnie
Bezsilnie płakała
Tonęła w oceanie bezduszności
O niespokojnej tafli
Wzburzanej falami jego wyniosłości
Znikła pod ciemną wodą poniżenia
Ona odebrała jej oddech
Życie uleciało tańcząc wśród drzew
Odtąd krzyczy bezgłośnie
Z każdym grzmotem burzy
Szepcze o jego przegranej
A on...
Potępiony, rozpaczą naznaczony
Milczy
Głos odebrała mu sprawiedliwość...
Sumienie go powoli zabija
Podświadomość wypełniają wyrzuty
Klątwą jego są jej łzy
A antidotum nie ma...
Oni doczekają się sprawiedliwości i wykrzyczą co chcieli powiedzieć...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.