stara dziwka
przy ubikacjach publicznych
nie tylko powietrze było zgniłe
także prostytutki
wybrał tą którą chciał choć była stara
ledwie się za nim wlekła mówiła nie
wiele
w zatoce półmroku otworzyła usta
wiatr gwizdał pomiędzy zębami
znajome nuty znajome ruchy
tylko w głowie była pustka
krew spłyneła z mózgu
by pulsować w umalowanej buzi
doświadczeniem sprawnie skróciła
czas oczekiwania na zapłatę
jego dna złączyło się z jej potem
i zrozumiał piosenkę nuconą przez wiatr
i zrozumiał skąd zna te gesty
zwymiotował w ukłonie treść wspomnień
popatrzył na nią zdziwioną
jej oczy nienawidziły jak kiedyś
w kącikach pomarszczonej skóry
pachniało jeszcze ich rodzinnym domem
z którego uciekła gdy miała naście lat
Komentarze (1)
smutny wiersz bo ucieczka z domu młodych w zawirowaniu
świata konsumpcji okrutnym może się tak kończyć
Wiersz refleksyjny dobry Pozdrawiam:)