starcie z samą sobą
Wiem, że odchodzisz mamo.
Bo w życiu też istnieją pory roku, a Ty
wybrałaś zimę. Nie. Ktoś wybrał za Ciebie.
Nie miałaś z tym nic wspólnego oprócz paru
łez
wylanych nad ostatnią wolą.
Dzisiaj wszystko mówi, że cieplejszy śnieg
od chłodu wiatru.
Boję się. Ekstremalne chwile nawijają
mnie na słupek czasu. Torsje, strach,
paraliż i nie wiem czemu jadłam.
Skończyłaś płakać. Poddajesz się.
Ja nie. Czekam. Wiem, że wrócisz jeszcze
żywa. Dławię się. To co myślę nie ma sensu.
Strukturalnie umarłaś. Po ludzku nie
oddychasz.
Chcę być respiratorem, kochać, szaleć,
śmiać się. Jak dawniej.
Dzisiaj powiedziano mi, że się nie nadaję.
Przepraszam. Tak błagałam.
Uwierz. Mamo...
Pozioma kreska w źrenicy.To co zapamiętam
na całe życie.
mamie...zawsze w mojej pamięci...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.