Staruszka
czasem wychodzisz
w mroku podworca
z piwnicy domu
nieruchomiejesz w rogu
lizana słońcem
z przymkniętymi powiekami
wtapiasz się wtedy
skóry marszczeniem
w tynk kamienicy
twa starość
jaśnieje historią
chłodna jak cegła
paciorki pamięci
w zgarbionej dłoni
chyboczą różańcem warg
zauroczony przystaję
lubię popatrzeć
na spokój twej twarzy
autor
Ignacy Barry
Dodano: 2005-06-01 01:16:31
Ten wiersz przeczytano 492 razy
Oddanych głosów: 6
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.