Sterczący Prześmiewca
Na wyspie pełnej spokoju, całuję ziemię
obiecaną.
Otulam się ciepłą euforią, nieskazitelnym
bezpieczeństwem, peleryną z przyziemnych
marzeń utkaną.
Tylko trochę spokoju, trochę nieistnienia
rzeczywistości,
gdzie jestem tym, kim jestem. W koszmarze
zawodowym.
Trochę czasu na łyk wody, na westchnienie,
zadumę nad tęsknota do ukochanej,
trochę mniej patologicznej paniki, gdy
choć jedna sekunda,jest mym własnym
czasem.
Dziś moje święto, święto miliona moich
łez,
nie widzę przed sobą Sterczącego
Prześmiewcy, dymiącego czarną smołą. Nie ma
strachu, nie idę na rzeź.
Dziś mogę marzyć, wierzyć, że Bóg chciał
dobrze, wmawiać sobie, że wyszło, nie
zmarnowaliśmy tego,
bo nie jestem między ludźmi, co piją naszą
krew, zagryzając naszym chlebem.
Czasem kwiaty pieknieją samą miłością do
piękna,
czasem rosa poranna mówi do słońca,
prowadząc dialog ponad przeciętną
egzystencją.
Czasem wszystkie ptaki świata zaśpiewają w
jeden głos, chwaląc Pana.
Czasem można żyć normalnie... Potem znów
staję przed tą Bramą...
Komentarze (2)
ale sterczący prześmiewca to mi się głupio kojarzy ;p
A masz zapasowy klucz ? Szukam normalności jak Ty .