STRACH
Zaciskasz powieki ze wszystkich sił
zatykasz uszy, uciekasz w sen
błogosławisz zachodzące słońce
Koniec dnia
kolejny raz ułożyłaś wszystkie puzzle
do snu
i przez chwile oddychasz pełną piersią
delektujesz się spokojem
oddech najukochańszych wypełnia serce
Wiedzę o kruchości istnienia
uznajesz za niebyłą
ta wiedza nie przestąpi progu twej
miłości
Rozpoczynasz kolejny dzień
strach, potworny przejmujący strach
upychasz głęboko na dnie duszy
jak nieprzyzwoitą bieliznę na dnie
szafy
by móc funkcjonować
by móc choć odrobinę
żyć i czerpać radość
Cieszyć się promieniami słońca
pstrzącymi buzie piegami
wiatrem targającym włosy
dźwięcznym śmiechem dziecka
kostką brukową na pięknej starówce
i ciągnącym toffi na waniliowych lodach
Zanim znienacka nie zostanie wydobyty
z zakamarków twego serca
przez pijanego kierowcę, szaleńca,
i krzyczące nagłówki gazet,
Póki nie wyjdzie wymięty na światło dnia
by dręczyć cię jak nieczyste sumienie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.