Strach przed sobą...
Nie dbam o to co mam, bo mam tego nie
wiele...
Na palcach jednej reki wszystko zlicze...
Przyjaciele?!
Przy nich czuje sie jak w kosciele co
niedziele...
Wsrod kolegow wyksztalcilem sie pod nazwa
"jelen"...
A teraz sam brne przez zycie oczekujac
smierci...
To jedyna rzecz co wyciagnie mnie z tych
smieci...
Nie dbalem o to co mialem, nie zadbam o to
co mial bede...
Zyjac w ciaglym stresie, szybko na drugi
swiat przejde...
I mam nadzieje ze to zdazy sie
niedlugo...
Bo nie mam juz sil zyc ciagla nuda...
Zastanawiam sie jak to jest po smierci?
Samobójca sie zrobie, lecz tego nie da sie
odkrecic...
A co jesli ona mi sie nie sopdoba?
Czy bede mogl wrocic? Czy bede mogl zyc od
nowa?
Nie wiem czy jest niebo, czy jest pieklo
tez nie wiem...
Nie boje sie smierci, raczej boje sie sam
siebie...
Bo strach przed czyms, co jest
nieuniknione
Jets dowodem slabosci. A ja w myslach
swoich tone...
"Życie składa sie z trudnych momentów, cudownych chwil i przykrych incydentów..."
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.