Strach przed tym słowem
Otwieram drzwi,
wypływam, by dosięgnąć szczytu,
lecz zbyt wiele w sobie mam milczenia,
nie usłyszysz mnie,
żadne ze słów nie zdradzi mojego
pragnienia,
wśród oceanu łez i kropli zachwytu,
milczeniem owinięta znikam bez
wątpienia,
i ulotna się staję jak sen z nadejściem
świtu,
w chwili przebudzenia.
Zatrzymuję się,
ogarnia mnie zwątpienie,
że może zbyt trudna jest droga do celu,
nie zrozumiesz mnie,
zbyt długo żyłam w kręgu swoich miejsc
niewielu,
by uwierzyć, że spełni się moje
marzenie,
w pustce samotności, w ciemności tunelu,
nie widziałam gwiazd i słońca, aż nadeszło
wybawienie,
wśród udręki dni tak wielu.
Nie wyciągam po nic ręki,
nic się więc nie zmieni,
bo ten strach dziwny w sobie mnie
skrywa,
nie przekonasz mnie,
chcę, lecz nie mogę powiedzieć jak się on
nazywa,
co się we mnie tli, co się skrzy wśród
cieni,
tajemniczość wszystko skrzętnie zakrywa,
i tych słów nie wypowiem, choć ich piękność
tak się mieni,
i jest tak szczera i prawdziwa.
Nie wypowiem tych słów,
co dla Ciebie wartość tak niewielką
mają,
lecz choć serce z bólu pęka,
pośród tych stoję, co naprawdę kochają.
Komentarze (1)
Dojrzała miłość, ale czy miłość? Kunsztownnie napisany
wiersz.