Straciłam Ciebie
Straciłam Ciebie...
Choć nigdy nie mialam...
Czasem o Ciebie strasznie sie bałam...
Przyjacielem moim byłeś,
teraz w świecie sie zgubiłeś,
dna dotknełeś
i zapomniałeś o tym, że kiedyś
istniałeś...
Zniknełeś...
ale sam tego chciałeś.
W towarzystwo takie wpadłeś,
ja mówiłam ostrzegałam,
Jak o brata się bałam...
a Ty nic...
Dalej swoje...
Odepchnełeś moje znoje
i olałeś...
Teraz odchodzisz powoli.
Matka się o Ciebie boi.
Mnie już nigdy nie zadziwisz,
cierpisz, płaczesz, sam sie wstydzisz...
I odchodzisz...
Już za sobą drzwi zamykasz,
i odchodzisz w świat umarłych...
Nigdy Ciebie nie zobacze,
tylko nad zdjęciami płacze.
Bo Ci pomóc nie umiałam.
Choć modlitwy Bogu zkładałam.
NIC NIE DAŁO!
Boże, ręce dziś ku Tobie złoże
tylko daj mu siły troche
niech opuszczą go złe moce.
No i dobre by wstąpiły.
By na droge sprowadzily...
NIc nie dało...
Dreszcz nadchodzi.
Twoja dusza już odchodzi,
ludzie już za Tobą płaczą...
Moje serce mrok pokonał
no boś Ty już tyle konał...
Wina moja.
Serce płacze.
Bo Cie bracie nie zobacze...
~~Kochać kogos, a potem stracic... to jak kupic szczęście i łzami zapłacić... ~~
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.