Strażnik snów
Czym jest słowo wypowiadane bez ust
rozchylonych?
Zapomnieniem, które zacienia wiatr burzowym
niebem
Jak list kochanków który pachnie jedynie
papierem
W jeden pergamin można zapakować tylko
nasze słowa
Ale myśli nie pomieści papier z sekwojowego
drzewa
W jego konarach ogień zmysłów jak w mych
włosach kruki
A one trzepoczą skrzydłami w noc i w dzień
i mieszczą się w nich słowa
Czy starczy tylko świec i wina w kielichach
by móc pozwolić zmieścić się cierpliwości w
moich dłoniach?
By ta cierpliwość pozwoliła żyć od nowa
Można wyostrzyć zmysły i odnaleźć w
atramentowym piórze krucze pazury
I rwać szafirowe myśli ku tobie tam na
białe stoki w nieznane leśne polany
Może to i lepiej widzieć Ciebie na szkle
jeszcze chcącego się do mnie uśmiechać
I jest zawsze wtedy noc księżycowa i przez
okna jutrzejszy śnieg zagląda.
Tak nie wiele oddechów twoich znałam nim te
wybuchające tysiącem gwiazd pani mroku mi
dała
Jak mogłyby wystarczyć mi słowa kruka,który
przynosi tajemnice i dziwną moc?
Wyzwalam się,oddalam od przeszłości
otrzymując moc latania sen po śnie na duszy
mi lżej
Widzę, co noc jak stoi przy mym łożu
strażnik snów czarny ma łeb i dziób
I już nie obawiam się wziąć w ramiona
samotnych wieczorów
Bo coś zbliża się w mym życiu i wątpliwości
już nie mam, że to coś nadprzyrodzonego
Bo cóż może być tym jak nie magiczna moc
wewnątrz mnie samej.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.