Stworzony do niczego
Narodzony... siłą wyciągnięty z łona
Pod naporem krytyki psychicznie kona
Jesteś niczym! - ciągle słyszy
Jak rozdzierający krzyk w martwej ciszy
Stworzony do niczego, na byt ten skazany
Wiecznie poniżany, co dzień wyśmiewany
Świat go nie chce, rodzina się wstydzi
Sam Bóg w niebie z jego życia szydzi
Nie zasługuje nawet na miano zbłąkanej
ofiary
Za istnienie, o które nie prosił spadają
nań kary
Okrucieństwo poniżenia nie posiada
granic
To "coś" przecież można brać jedynie za
nic
Aż potępianie sięga w ostateczność
Rysując przed nim w niebytności
wieczność
Może byś się zabił? - sarkazm szeptany po
cichu
Powieś się! Powieś za szyję na ciemnym
strychu
Nie pomogło? Oh cóż z ciebie za śmieć!?
Wciąż żyje... Nie chce go nawet Pani
Śmierć...
Jakie to żałosne widzieć jak Ona się
śmieje
Lecz między mgnieniami w jego oczach
ciemnieje
Tak kończy swój żywot jak w piekle na
Ziemi
Zapada się w nicość, wsiąka w sferę
cieni.
Ludzki sadyzm jak ironicznie bezkresne
marzenia
Ciśnięty na śmietnik, nikt, ktoś, postać
bez znaczenia
Komentarze (5)
przepiękna sentencja o życiu; szkoda, że głęboki sens
niewielu znajduje. Dziękuję. Pozwoliłam sobie
zamieścić na swoim profilu
Im więcej czytam Twoich utworów, tym większe mam
przekonanie, że kiedyś już tu bawiłaś(?)..Jak na
debiutankę - zbyt dojrzale.. M.
Cieszę się, że się podoba. Dzięki ;)
Smutny, ale dobry wiersz...:)
Tiiii...piękne to jest - wielkopolanko, prawie
dziennikarko........naprawdę dobre +