Surrealistyczny los
Jako hołd czerwonym zasłonom chroniącym przed złymi myślami...
Bezdomny...
Pustka rozwarła szczęki nicości
Wyrwała resztki nadziei...
Świstak piszcząco przebiegł wśród głazów
Które zachwiały równowagą
Rozpad...
W kartonie łaski mieszkam na codzień
Chroniąc swój umysł od głazów
Świstak jest mym jedynym przyjacielem
Zagłuszając pustą wolę obrazów
W moich marzeniach...
Krzyczę na pomoc rzucając linę
Na turni strzeliste skały
Wspinam się po szczeblach kariery
Do której myśli nie pukały...
Nie istnieję...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.