Świat Kainowy
Kiedy się skończą te wieczne kpiny
Wykłady drążą władza się śmieje
Państwo ugorem złodziejskie winy
Ludność w rynsztunku Prawo truchleje
Ktoś może myśleć rzecz w nieskończoność
Żadnym wszak prawem koniec i basta
Wytykać diabłu wieczna zmysłowość
Mafijne gierki króluje kasta
Nadejdzie Prawo synonim wiary
Smrodliwe gady smak arszeniku
Niebiańska Muza nie są to czary
Ci najpiękniejsi dobędą trądziku
Nie chcę wszak straszyć dość owej kpiny
Pan tym oprawcom zgotuje misę
Wiele też czasu wciąż się schodzimy
Jaka ta Polska co o niej słyszę
Motłoch obrazą skrajne doktryny
Ten liberalizm dokonał dzieła
Całe dekady ciągle się tlimy
Ognie piekielne kto je tak wspiera
Cała lewica to owoc niżu
Wiara ateizm smrodliwe skerca
Polska Wieczysta tą zmazą wyżu
Na cóż ten Kain ciągle się znęca
Może Rambo by się przydał
Zerwał szatę smrodu błota
Brat na brata wyrok wydał
Jaka nam przyświeca cnota
Szkoła niżu bezmyślności
Gdzie strategia mocny przemysł
Państwo bazą posiadłości
Wszak posiadłość nie jest nasza
Nasze są te grzechy
Gospodarstwo niżem stoi
Cały przemysł to graciarnia
Jak na zgliszczach owej Troi
Cała Polska oczyszczalnia
Naród chodzi w dżinsach z lumpa
Śmieć umowy straż igrzyska
Gdzieś na rogu bieda zupa
Disco Polo muza czysta
Taka wiocha nie ostoi
Wiara w lesie kasa górą
Bliżej nam do tamtej Troi
Pożegnajmy się z kulturą.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.