Światłośc
Zastawiony stół,
jesz w samotności
Myśli błądzą
po bezkresach nicości
Zjadasz ostatni kęs,
odpływasz,
Na malowane tęczą łąki,
skropione łzami rosy
Słyszysz wilgi głosy,
skradanie pająka,
W sercu czujesz spokój ,
duszy odgłosy
Miłośc Twa się już nie błąka
Wiatr rozwiewa
niczym fale morskie
splecione włosy
Pustka zieleni otula Twe myśli,
ogarnia Cię szarośc dnia
poplątanej rzeczywistości,
łapiesz głęboki oddech
odchodzisz…
autor
McGreg
Dodano: 2006-04-16 21:16:27
Ten wiersz przeczytano 638 razy
Oddanych głosów: 0
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.