Świętością uśmiech
Przewrotność świata nicością ludzi
Proroctwo prawdy tanim wyrzutkiem
Na cóż nam prorok co ze snu budzi
Bagaż przekleństwa choroby skutkiem
Na cóż nam prawda jak belka w oku
Pochlebstwem mierzyć siłę poddaństwa
Tania korupcja władzy amoku
Jedynym grzechem wolność pijaństwa
Ileż nałogów toczy ten naród
Każdy kto widzi wzrokiem zdrowego
Idąc tą drogą prowadzisz nałóg
Kartą dziesięciu przykazań cnego
Nienawiść kulą przestrzeni życia
Wszelkie matactwa flaszką rozboju
Nie pijąc jedziesz pijanym wycia
Wszelka zmysłowość kartą podboju
W bagażu grzechy zdrada małżeńska
Wszelaki zbytek choroby życia
Marnotrawimy idąc w przekleństwa
Za nami szczyty nie do zdobycia
Świętością widzieć zamykać oczy
Pomnik postawia jaka to sława
Tandeta przodem to życie toczy
W tyle ta Miłość pozory dawać
Komentarze (5)
Dobry wiersz, niestety tacy jesteśmy my ludzie.
Miłość i krzyż zawsze niesiemy.
nawet będąc Aniołem, ma się swój
krzyż, który trzeba targać
Pozdrawiam serdecznie
Nie ukrywam, że Twój wiersz wart jest przeczytania…
Pozdrawiam serdecznie:)
Wiersz skłania do refleksji.
Miłego wieczoru.