Świt...
*
nie wiem czy moje kruche dłonie
uniosą taką garść smutku
gdy zgięciem nadgarstka
unoszę świat do ust
i obracam w pył
jednym podmuchem
żalu
wschód o świcie
aż po brzeg łóżka
chowam słońce za plecami
co
pierwszym promieniem rozkrusza półmrok
pełznąc po lini pleców
mój świat się zaczyna w krysztale soli
na cudzej dłoni
z której zbiorę ustami
pierwszy gest
zapomnienia
*
autor
motyl_nocy
Dodano: 2009-02-15 00:01:44
Ten wiersz przeczytano 533 razy
Oddanych głosów: 10
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (8)
Fantastycznie dajesz się ponieść słowu... z niezwykłą
lekkością tworzysz każdy naszkicowany obraz i bijące z
niego emocje...brawo motylku...
Piękny wiersz szczegolnie podoba mi się ostatnia
zwrotka.Przepięknie. Rozwijasz sie :)
Dotrwać do świtu,doczekać do świtu -to niejednokrotnie
nasze prośby po nieprzespanych
nocach,problemach,jednym słowem proza życia- jak
kryształ soli ,krucha i słona-pozdrawiam!
bardzo ciekawie przedstawiony świt, tak obrazkowo i
kolorowo, podoba mi się
Ciekawie napisany wiersz. Robi wrażenie, zmusza do
refleksji.
...a przecież kazdy swit sam w sobie jest nadzieją ,
za kazdym razem. Wieczny sen i żal do swiata, a moze
po prostu depresja, albo az depresja. Tylko egota
plecami do Słońca sie stawia. Pozdrawiam
Bardzo mi się ten świt podoba
wspaniały wiersz
wszystkiego dobrego
Doskonale opisał świt zawisak - ćma ,
motyl nocny,który wraz ze słońca lśnieniem mocnym
zapada w milczenie.