Sylwester staruszka
Na sylwestra się spotkali,
ona po sześćdziesiątce,
on na emeryturze.
Chcieli zatańczyć,
ale kręgosłupy ich bolały.
Siedzieli na kanapie
i czasem się całowali.
A gdy północ wybiła,
w oknie postali.
Wypili lampkę wina,
po czym poszli spać,
i tam trochę poszaleli.
Za rękę się trzymali.
A morał jest taki,
że o rok się zestarzeli.
Komentarze (10)
Za marcepani pozwolę sobie.
Dobranoc Sarek56:))
Po sześćdziesiątce przychodzi druga młodość..
Pozdrawiam :)
Marzycielko my wiemy, co mówimy:)
Trzymajmy się razem przeciw poglądom młodzieży, która
niezbyt wiele jeszcze wie o życiu:))
Fajnego wieczoru:)
Oj tam Oj tam! Po sześćdziesiątce to jeszcze nie tacy
staruszkowie! A jeśli "poszaleli", to jeszcze wiele
Sylwestrów radosnych przed nimi:)
Fajnego wieczoru:)
I oby za rok to samo co najmniej mogli powtórzyć.
Wszystkiego najlepszego.
:)) jacy tam staruszkowie, póki miłość w głowie :)
Co za czasy, by o sześćdziesięciolatkach mówić, że są
staruszkami. Dobrze, że nie jeden z nas widzi w
takich wiele żywotności.
Chyba nie tylko za rękę się trzymali, skoro poszaleli
:))
Fajny wiersz i Sylwester też, który przyniósł zmiany,
wygląda, że na lepsze.
Pozdrawiam serdecznie,
wszystkiego dobrego życzę w Nowym Roku.
* "zestarzeli"
Całkiem udany sylwester:) Masz literówkę w
"postarzeli".
Zdrowia i pomyślności w rozpoczętym 2023 roku Serek:)