Syne i stezja
Ulewa szarością napełnia słuch
poprzecierany,
Woń rozbitych kropel czuć na poddaszu,
wilgoć drażni swym ostrym granatem
w usta spragnione....
Czy wróci słońce i osuszy głos drżący?
Nie dotykam głośnego, krzykliwego,
a zarazem pustego, głuchego.
Tam echo sięga dna i powraca ze smutkiem
awizowanym.
Nie daj się zwieść pozorom
Dopatruj się koloru w zimnym
Melodi w pachnącym, a ujrzysz
Świat bez kajdan na rękach
Miejsce gdzie narodzili się
Syne i Stezja
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.