Syrenka
Wymarłym wzrokiem stapiał się z horyzontem
chciał pojąć nadzieję
Skąd ta niestałość?
Pogniewany z życiem
mamrotał ,wyszarpywał duszę.
Przypłynęła skądkolwiek
powstała z jego wyimaginowanych skojarzeń
utraconych marzeń
sily fatalizmu.
Urzekała spokojem
Nęciła śpiewem,falowała
czarowała morską poezją oczu.
Zapamiętale wodził umysłem
z nieokiełznaną jeszcze duszą
żegnając wiatr
chciał w jej ramiona.
Zmęczony wędrowiec prosił o ukojenie.
Wykrzesił jednak może ostatnią iskierkę
bytu.
Nie poddał się.
Zwyciężyl przebaczeniem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.