Szczęście... nierealne...
W twych stalowych ramionach
cisza rosą uśmiech mi maluje,
zamykam pokrwawione od bólu
powieki i odpływam na statku
twej miłości...
dłoń ku niebu wyciągam
w geście przebaczenia
i nie czuję już strachu,
nienawiść umiera dławiąc się
szczęściem...
zasypiam w twych objęciach,
a ty otulając mnie zmierzchem
czuwasz nad mym radosnym
snem...
A ja zaczynam śnić... mam całą
wieczność... by śnić.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.