Szelest
Sam...
Liści pożółkłych, skurczonych
szelest.
Ciemno. Mgła? Dym?
Wiatr...
I pięta o pietę
arytmicznie przy dłuższym
podmuchu.
Wisząc na zeschłej gałęzi.
Nikogo.
Nawet ptaki
odleciały
spłoszone ciemną grozą.
Już na zawsze...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.