Szepnęły mi drzewa, że nadszedł...
Szepnęły mi drzewa, że to już czas, że pora
zgasić światło słońca,
że teraz Ja. Aran Dim włada tym lasem.
Niech ukażą się armie duchów lodowatej
nocy.
Wszedłem po kamiennych schodach, krzywych i
nieposłusznie wymykających się spod
stóp,
stanąłem u wrót zamczyska. Nie wkraczaj tu.
To dom mój.
W kamiennym kręgu, uklęknąłem, by ucałować
ziemię,
czekającą na rozkazy swego Pana. I
wypuściła zastępy dusz, zamknięte w lochach
pod wielkim kamieniem.
Spojrzałem w górę. Oto ostatnia chwila
błękitno szarych malowideł na
nieboskłonie.
Przywołuję ciemności bezkresne! Otoczcie
nas swym ciepłem. Chrońcie przed światem,
który zostawiamy za sobą.
Nad zamczyskiem już nie krzyknie żaden
ptasi podróżnik. Smołą i dusznym oparem
zatrułem niebo.
Cisza pozazdrościła władzy. Pozostała tu.
A niech tam! Bądź z nami Królowo
Bezszelestna.
Schodzę między drzewa, wolne wreszcie od
korzeni, wędrujące w poszukiwaniu dawnych
przyjaciół.
Tu wszyscy są wolni. I nie próbuj wyrwać
serc, które ich prowadzą.
Mijam czarno odziane panny z bladymi
twarzami, jak posągi nieuchwytnych
cudów,
ze świecą i tą ciszą przygarniętą, niczym
jej córy zmierzają słodko donikąd.
Szczęk mieczy przy pasie rycerzy kpi sobie
z Królowej Bez Szmeru,
jakby zbliżała się nieubłagana chwila, gdy
mrok zażąda ofiary. Gdy dwóch pójdzie w
tany, a krok zdradzi jednego.
Spojrzeniami oznajmiamy sobie wolę
samotnego marszu pośród drzew. Mijają się
mroczni kawalerzy.
Tu tylko o to chodzi. By pieścić się z nocą
na dzikim bezdechu i spacerować. Umiłować
piękno nieprzejrzystej, leśnej
przestrzeni.
Zasiądę na skruszałym nagrobku, by nasycić
się otoczeniem baśni z małej chatki na
wzgórzu.
Stamtąd wyszły panny ze świecami. A niech
któraś usiądzie tu obok. Tak uwodzicielskie
w swych szatach darowanych od nocy i
księżyca.
Z lochów dawni wojownicy. Zimnych i
głębokich.
Niech każdy znajdzie swój nagrobek. Niech
wyczeka swej panny z świecą w drobnej
dłoni.
Ten zapach....nic jak noc nie pachnie, nic
tak nie odurza,
wiatru zimne polowanie na nas. Niech katuje
ile zechce! Niech otula nasze dusze.
Drzewa kiedy przejdą obok, zawsze rzucą
krótką opowieścią,
o tym, jak to dawno temu człowiek wierzył w
drzewa.
Zostaniemy tu na wieki. W nocy doszukamy
się miłości.
W świeżym smaku dzikiej krainy, co
pokochała dzieci ciemności.
My tak niewiele chcemy. Zniknij malowany
świecie.
Niechaj pozostaną ci, co im się zdarzy
porozmawiać z matką ziemią.
Komentarze (3)
wiersz ma w sobie magię i wiarę w dobroczynność natury
Piękny tekst
"Tu wszyscy są wolni. I nie próbuj wyrwać serc, które
ich prowadzą" czarodziejski wiersz, fantastyczny
klimat
..."My tak niewiele chcemy."... Jedni chcą mniej inni
więcej, a ja dziękuję, za piękny tekst+!