Szkło
Przeźroczysty odłamek w dłoni utęskniony
Świeżej krwi od dawna spragniony
Bliskość skóry siłę mu daje
Coraz mocniej przycisnięty przywódcą
śmierci się staje
Jeden szybki ruch
Krzyk, którego nie ogarnia słuch
Powoli płynie różana woda
Najpierw strach, teraz swoboda
Kolejne cięcie
Splanione życia zaklęcie
Wokół krawawe potoki
Przed oczyma świat czy obłoki
Różane szkło w drobny mak się rozbiło
Wypełniło swe zadanie na wieczność zegary
uśpiło
Dlaczego tak wiele osób chce samemu przeciąć nić życia...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.