Szkło
I nagle pękło szkło, i leży, i leży,
A ona klęczy nad nim, i nie wierzy.
Klęczy spłakana, bo co ma robić,
Szkło pękło, by podłogę przyzdobić.
Rozsypane kawałki tną jej kolana,
Patrzy w dół, a tam krwawa rana.
I płacze, i łzawi, bo cóż innego?
Czekać, aż w końcu, znajdzie winnego.
Cały jej świat, szkło roztrzaskane,
Co runęło tak nagle, nieoczekiwane.
Pękło szkło, lecz pękło coś jeszcze,
Po jej zakrwawionej skórze przeszły
dreszcze.
Zmiany, to nie są proszone damy,
Przychodzą kiedy się nie spodziewamy.
A ta dziewczynka, wstała i wyszła,
Nie patrząc nawet na kawałki szkła.
Kiedy w jednej chwili wszystko wali Ci się na głowę, nie zbieraj szkła. Wstań i idź dalej...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.