Szósty
Szósty (stycznia) ma nieogoloną twarz
głębokie cienie pod oczami
W szklących oczach nie sprecyzuje pory
roku,
bo nie jest to jesień zima lub
przedwiośnie
W unoszącym się pod sufitem dymie
nie poczuje zimna, które wbija się w
zakneblowane usta
Gdy stoi w ciemnościach przytulony do
drzew
nad brzegiem zapada cisza
niczym spotkanie twarzą w twarz
Zamyślony jak nieobecna czerń nieba
Po barwnych straganach malarzy i
bukinistów
roznoszą się obietnice bez pokrycia
jak puste pukanie do drzwi
Szósty (stycznia) gdy zostanie już sam z
bólem
patrzy cały czas przez boczną szybę
Promienie popołudniowego słońca na ułamek
sekundy
przeniosą go w inne zapomniane miejsce
(mroczne i złe )Po drugiej stronie
zatoki
wzdłuż skalnych urwisk las umarłych
kamienny dom
Otworzy oczy i wysunie się z objęć
majaczących ścian
Obecność ludzka i tlący się papieros zgubią
sny
Komentarze (3)
Wiersz zatrzymał.
Bardzo dobry - pulsujący rytm.
Dobry wiersz.
przeczytałam kilka razy- wiersz ma trochę mroczny
klimat.