Tak bardzo przed sobą mi wstyd...
Wy jesteście solą ziemi... Znalezieni? Zagubienie? Zamknij oczy choć na chwilę... Rozłóż skrzydła... Bądź motylem... Nie chciej więcej, niż dostajesz... Tyle masz, Ile dajesz...
Krew...
Trochę krwi?
Nie, to tylko krople deszczu na moich
nadgarstkach...
A już miałam nadzieję...
Skąd to wszystko się bierze - ludzie,
burze, pieniądze...
Nadzieja....
I jakim prawem Ja - marny człowiek -
ustawiam nadzieję w jednym rzędzie z tymi
drobiazgami życia ludzkiego?!
Nadziejo!
Gdzie sobie poszłaś?
Czemu mnie zostawiłaś, mamo?
(Matko! głupich...)
A ja wciąż tak bardzo go kocham...
I co mam zrobić, bez Ciebie?
Bez mojej wiary, która dawała mi iskrę
szczęścia...
A właściwie, to wielki płomień...
Wiem, co mi po Tobie zostało:
Czarny kamyk, który mi się z Tobą
kojarzy,
Szereg długich, bardzo długich,
niewysłanych listów,
Kilka łez na kartach mojego pamiętnika, w
którym pisałam niemal wyłącznie o Tobie,
I wspomnienia...
Jakie wspomnienia?!
To tylko ból...
Tylko Ty...
Każdy w życiu na coś czeka... Zwykle patrząc Na człowieka Mówiąc w myślach jego błędy Krzycząc w duchu: "Bądź przeklęty!" Ja żałuje kilku rzeczy Wcale nie chcę Temu przeczyć, Ale wstydzę się jednego: Umiem kochać... nic wielkiego...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.