tak długie milczenie
słowo przylgnęło do warg
zbyt wiele nadziei
bez przewodnika
wstaję i przysiadam
i czekam
jak pies na wietrze ślepym i okrutnym
który wieje zawsze w plecy
poprowadzę na ulicę moje życie
które może być życiem prawdziwym
bym mogł odnaleźć to jedno
spojrzenie w oczach mijających ludzi
a każde marzenie bezdomne
na opuszkach palców
brokat odbija poranne mgły
kropla w kropli brzęczy światłem
czemu ten dotyk nie gasi smutku
tylko echo własnych kroków
bezpańsko ujadające
za parkanem
Komentarze (1)
Smutny wiersz-oczekiwanie na spełnienie... Nie powinno
być "czemu ten dotyk NIE gasi smutku"??