Tam gdzie tęcza nigdy się nie...
do szaleństwa biegnie wiele dróg
Wraz z pierwszą kroplą krwi wypłynęła
nadzieja. Kapiąc na pokrytą stłuczonymi
bańkami podłogę.
Ciało runęło i uderzyło z głuchym łoskotem
o wszystko, co jeszcze żywe przed chwilą
było.
Fenomeny uciekły. Na zawsze.
Szczęście chlusnęło z rany otwartej, jako
fontanna gejzerów, co z ziemi tryskają.
Miłość się zatrzymała, przestała bić.
Z rozprutego brzucha, wyleciały motylki.
Z głowy, przez dziurę w czaszce, wypadły
kolorowe zdjęcia. I cóż z tego że...
Łzy na policzkach diamentom podobne. Może
ten ktoś je kiedyś odnajdzie... i
oszlifuje.
W ciemnym pokoju, pośrodku lasu, na
odległej wyspie, za oceanem sztormów, na
nieznanej planecie poza układem
rozsądku.
Tam gdzie tęcza nigdy się nie pojawia.
Komentarze (3)
może wyjdź z tej mgły i stań pod tęczą a rozjaśnisz
trochę umysł, powróci rozsądek i odejdą złe myśli...
DRASTYCZNY WIERSZ I TRUDNY
+
Och opis sekcji zwłok rozkładającego się ciała - że mu
aż motylki z brzucha wylatują, feee... Wiersz, no taki
jakby to u powiedzieć i nie skłamać - no brzydki po
prostu , kto potrzebuje uzasadnienia, niech sobie go
przeczyta...
Piękny wzruszający wiersz który przedstawia obraz
niespełnionej miłości,po której zostają tylko łzy ,ból
i szary pusty świat.Lecz po każdej burzy świeci słońce
więc głowa do góry będzie dobrze.....