Tańczące żurawie
W ostatnim dniu kwietnia w chłodne
popołudnie,
poszedłem na spacer, na podmokłe łąki,
słońce swoim blaskiem mamiło świat
złudnie,
a wiatr w suchych trzcinach szarpał bazi
strąki.
Chciałem dziś zobaczyć jak tańczą
żurawie,
osiadłe tej wiosny nad strugą w
szuwarach,
jak w godach miłosnych pląsać będą w
trawie,
dziwacznymi ruchy ćwiczyć kroki w parach.
Za olchą ukryty, ujrzałem w oddali,
te ptaki dostojnie kroczące w szeregu,
strojne w swoje pióra jak na wielkiej
gali,
pokaz rozpoczęły w półlocie, w półbiegu.
W podskokach dziwacznych napierając
tłumnie,
głowami w purpurze nisko się kłaniają,
po czym odskakując wodzą okiem dumnie,
i głośnym klangorem melodie śpiewają.
Z nagła krzykiem sroka tańce ich
zmroziła,
o niebezpieczeństwie dała znać
skrzekliwie
i grupa tancerzy pod niebo się wzbiła,
wśród ciszy wiatr trzciny wciąż targał
złośliwie…
Komentarze (17)
piękny obrazowy wiersz. Szkoda, że ja nigdy tego nie
widziałam.
Za wiersz niski ukłon. Szkoda, że niedługo odlecą.
Wiersz bardzo obrazowy, świetny. Miłego, słonecznego
dnia życzę:-)