Tato nie pij
ehhh ...
Siedząc sama w domu
Nie jestem pewna czy dobrze robię
Może uciec stąd jak najdalej?
Siedząc w kącie
Czekam
Drzwi powoli otwierają się
Widzę obcego człowieka
Obcego choć tak kochanego
Kochanego choć tak znienawidzonego
Znów jesteś pijany tato
A mówiąc straszne rzeczy
Bijesz moje myśli do krwi
Już Ci nie wybaczam
Bo wiem że jutro to samo będzie
Wychodzę bo
Nie mogę tego znieść
Nie mogę już patrzeć na Ciebie
Stoję w ciemności na dworze
Podchodzi człowiek
Twarz znajoma
I wyśmiewa się z mojego Ojca
Tym samym wyśmiewając się ze mnie
Mam ochotę powiedzieć „spójrz na
siebie”
Lecz wiem że on przecież prawdę mówi
Wracam do domu
I znów widzę Ciebie alkoholiku
Mówię Ci we łzach „szacunku
zero”
A Ty krzyczysz obijając się o ściany
Pachnące procentami
Wydychanymi z Twojego wnętrza
Kiedyś byłeś inny
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.