Tatry
Turnie ognistym dłutem wykrzesane,
Wyniesione pod niebiosa, przez aniołów
wychwalone,
Polany, doliny rajskimi barwami
malowane,
Wierzchołki boską ręką naostrzone,
Stawy gładkie jak powierzchnia lustra,
Szlaki usłane dążeniem do słonecznego
jutra,
W dół grań spadającą, nieustannie wiatrem
smaganą,
Lasy pachnące szaleństwem, zielenią
rozhulaną.
Wędruję samotnie, ku niebu się wznoszę.
Trudy, ciężary na szczyty mego życia
wnoszę
By ujrzeć gładkie jak dziewczęca dłoń
niziny,
Domy dymiące uczuciem, kręte labiryntów
wyżyny.
Tu ja jestem panem, ja jestem władcą!
Skaczę i wzbijam się w przepaść tonią
kuszącą.
Wieczorem usypiam w wodzie potoku się
srebrzącej
I śnię o bacówce świeżym drewnem
pachnącej.
Komentarze (6)
Trudno Ci odmówić racji , Tatry mają w sobie "to
coś".
Kocham góry, pagórki, wszelakie nierówności i gdy w
tytule czytam: "Tatry", przyznaję, ze czuję
niedosyt, bo spodziewałam się więcej o samych górach.
Te inne pejzaże są jakby niepotrzebne. Po co wspominać
o nizinach i całej reszcie nie związanej z górami?
No i chyba .... nie można "wzbić się w przepaść"?....
pozdrawiam:)
Tak pięknie to opisałeś a ja zawsze pragnąłem mieszkać
w tak pięknej okolicy a nie w tym ........ Krakowie.
Dziękuję za wzruszenia które mi dostarczył Twój
wiersz!
Pięknie słowami góry malujesz
Ich wielkość z wiersza każdy poczuje
piękne słowa, zapachniało zimny, świeżym powietrzem,
wiersz przywołuje obrazy, przypomina o przeżytym
czasie...pozdrawiam
wiara, wiara... z każdego słowa wyziera... Jej właśnie
zazdroszczę, bo miłośc do gór..podzielam.