teatr lalek
Kurtyna w górę... Akt pierwszy, scena
druga...
w ciemności czarna ciemność i cisza taka
długa...
tu się rozegra życie, być może jakaś
bajka,
a w głównej roli człowiek,
żywo-nieżywa...lalka.
W objęciach samotności prowadzi swoje
życie,
nakłada maski szczęścia, by budzić się w
zachwycie...
zasypia niespokojnie, dręczony snem-
koszmarem
i traci bezpowrotnie nadzieję swą i
wiarę.
Prowadzą go jak dziecko za rękę, jakieś
ręce
i człowiek-marionetka, zabija własne
serce.
Zachęcą go do walki, by walczył z własnym
bratem
i tak nim posterują, że staje się już
katem.
Kurtyna spada na dół i wszystkie światła
gasną...
w ciemności czarna ciemność, a potem jest
już jasno...
Aktor opuszcza scenę, lecz nikt już tam nie
czeka...
bo w lalce nie ma serca i nie ma nic z
człowieka.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.